poniedziałek, 11 grudnia 2017

8. JESTEM KRUKIEM

- Raven. - Obcy głos powoli do mnie docierał. Wróciłam do świata żywych. Na Ziemię. Planetę, którą mam zamiar uratować.
- Ej. Raven - teraz do przytłumionego głosu doszedł ucisk lewego ramienia.
Powoli rozprostowałam ręce i plecy. Wybudziłam się z długiej medytacji. Po raz pierwszy od dłuższego czasu udało mi się skutecznie zamknąć w moim mrocznym umyśle. Żadnych bodźców z zewnątrz. Widocznie nawet ojciec był tak łaskaw by dać mi choć trochę spokoju.
Mruknęłam dając znać intruzowi, że słucham. Ponownie przeciągnęłam się i strzelając kolanami wstałam.
Obróciłam się do Robina.
- To co chciałeś? - spytałam obojętnie. Spojrzałam w dół, na wyżelowanego chłopaka, który stał przed murkiem. Pomimo tej różnicy i tak nie wiele mu brakowało. Mój wzrost nijak miał się do wzrostu matki, ani tym bardziej wielkości Trygona. Jako człowiek przybierał formę blond atlety. Nie dziw, że moja matka mu się oddała, pomimo początkowego strachu związanego z przyzywaniem. Stoczyła się, a ja nie chcę popełnić tego samego błędu. Będę walczyć.
- Jeszcze raz - powiedziałam. Zeskoczyłam z murku i przystanęłam przy brunecie.
- Po raz szósty, urządzamy wieczór zapoznawczy. - Wykonał w powietrzu cudzysłów. W jego głosie nie słyszałam irytacji, ale wyczuwałam od niego nerwowość.
- Nie za późno? - spytałam sceptycznie. Poświata księżyca była dostatecznie mocna, by rzucić delikatny cień na ostro wyciosaną twarz nastolatka. Poważny i stanowczy charakter w pełni odzwierciedlał jego zamaskowaną facjatę.
- Wręcz przeciwnie - odparł. - A co, zmęczona? - spytał kąśliwie.
- Już ci kiedyś mówiłam, że zło nigdy nie śpi - rzekłam, powtarzając swoje nie tak dawno wypowiedziane słowa. - Zresztą, medytacja jest dla mnie prawie jak sen. Mogę tak kilka dni. - Wzruszyłam obojętnie ramionami. Potrafiłam godzinami czytać po nocach, co umożliwiała mi codzienne doskonalenie sztuki relaksacji z mnichami.
- Kim ty jesteś? - spytał pół serio, pół żartem.
- Krukiem - odparłam, zamieniając się w astralnego ptaka. Zatoczyłam kilka kółek nad liderem i zanurkowałam w dach.
- To już wiem. - Udało mi się usłyszeć. Mam przeczucie, że Robin nie da mi spokoju i będzie chciał wiedzieć o mnie wszystko. Nie trzeba być wiedźmą, by przewidywać, iż to będą upierdliwe i ciężkie lata.
Wleciałam do salonu przez sufit i zmaterializowałam się za zbulwersowanym Bestią.
- No gdzie do jasnej ciasnej oni są? Zaraz osobiście tam pójdę i zaciągnę tą... - przerwał, gdy zauważył, że spojrzenia dwójki towarzyszy powędrowały za jego plecy. Skulił się i przełknął głośno ślinę.
- Stoi za mną, prawdą? - spytał lekko podwyższonym głosem, jaki posiadają chłopcy jeszcze przed mutacją.
Cyborg pokiwał głową, ledwo powstrzymując się od ryknięcia śmiechem. Gwiazdka była mniej obeznana i nie wiedziała jak zareagować.
- Dokończ, bardzo chętnie posłucham - wysyczałam do jego spiczastego ucha.
- Piękną, bladolicą kobietę? - zaproponował, uporczywie unikając mojego wzroku.
Klepnęłam go otwartą dłonią w potylicę, sprawiając, że zielona głowa chłopaka odskoczyła do przodu. Glonojad jęknął.
- Ej, nie bić się. - Do salonu dziarskim krokiem wszedł Robin.
- To ona - wyjęczał, wskazując na mnie oskarżycielsko palcem.
Prychnęłam tylko i usiadłam na skraju półokrągłej kanapy. Wzięłam ze szklanego stolika garść prażonych orzeszków i zaczęłam pojedynczo zapełniać swój opustoszały żołądek.
- Mógłbym was teraz zanudzić podniosłą przemową - zaczął, gdy wszedł na podwyższenie przed szybą. - Ale nie zrobię tego, jako przedstawiciel młodego pokolenia herosów. - uśmiechnął się łobuzersko. - Chciałbym za to zintegrować naszą drużynę i przy okazji wyznać, iż naprawdę cieszę się na naszą, mam nadzieję, długą i owocną współpracę. - Skończył i przejechał bo nas wzrokiem ukrytym za biało-czarną maską.
Chyba oczekiwał od nas jakichś słów aprobaty, wsparcia lub czegoś w tym stylu. Nie doczekał się.
- W takim razie może ja zacznę. Mam 17 lat i byłem pomocnikiem Batmana - zaczął, a Bestia zagwizdał na alter ego jednego z największych superbohaterów. - Jak mogliście już zauważyć jestem tylko człowiekiem - dodał z jakąś nutką dumy w głosie. Pomimo braku nadprzyrodzonych zdolności, świetnie radził sobie w potyczkach. Przewyższał nas wszystkich umiejętnościami walki wręcz. - Moi rodzice zginęli w wypadku, po którym pod swoje skrzydła przygarnął mnie Batman - dokończył, spuszczając wzrok na podłogę. Po chwili jednak uśmiechnął się do nas smutno i zszedł po schodach z podwyższenia.
- U, to może teraz ja! - Bestia wyrwał się do przodu. - Mam 15 lat i jestem dotychczas jedynym tak przystojnym - poruszał zalotnie brwiami, wpatrując się we mnie -  człowiekiem, który potrafi przemieniać się we wszystkie istniejące zwierzęta. Tą zdolność otrzymałem przez podanie antidotum na egzotycznego wirusa, którego nabawiłem się od takiej zielonej małpy co mnie użarła. - Zamienił się w równie zieloną co jego włosy małpkę i podskoczył kilka razy, wydając przy tym wysoki skrzek. Zeskoczył z podestu i wlazł Cyborgowi na głowę.
- Dajesz ziomek. - Dało się usłyszeć spomiędzy skrzekliwego głosu, którym w tej chwili operował chłopak.
Pół robot wzruszył ramionami i wyszedł przez nas.
- Zacząłbym od początku, pomijając środek mojego życia, ale zakładam, że chcielibyście wiedzieć, w jaki sposób stałem się taki. - Spojrzał na swoje ciało promieniujące niebieską poświatą i westchnął. - Byłem kiedyś atletą. Miałem świetne wyniki i miałem szansę na zdobycie pucharu stanowego. - Zamarł na chwilę, jakby wspominał stare, dobre czasy. - Jednak w skutek wypadku, w którym zmarła moja matka, doznałem wręcz śmiertelnych urazów. Mój ojciec, wspaniały naukowiec, odratował mnie, zamieniając prawie 80 procent mojego ciała na części mechaniczne. Żyłem ponad rok w ukryciu. Jednak przestałem się wstydzić samego siebie, gdy spotkałem was. No bo przecież nie wyróżniam się już tak bardzo, gdy towarzyszy mi zielony chłopak albo sam pomocnik Batmana. - Na jego ciemną twarz wstąpił smutny uśmiech. Zaraz wyjdzie na to, że każdy z nas miał trudną i nieprzyjemną przeszłość. Nie jestem jedyną pokrzywdzoną przez los.
Gwiazdka spojrzała na mnie pytająco. Kiwnęłam głową w stronę rzędu potężnych komputerów, dając znak kosmitce, by teraz to ona wyszła.
- Moje imię już znacie, więc wytłumaczę, dlaczego na Ziemię trafiłam jako ścigana. - Zaczerpnęła powietrza, przygotowując się na dłuższą przemowę. -  Zostałam sprzedana z mojego rodzinnego Tamaran - zaczęła. Po pokoju rozlał się smutek, gorycz ale i gniew. - Jako nagroda miałam zostać przetransportowana do Citadeli. - Łzy napłynęły dziewczynie do oczu. Spuściła wzrok. - Po długich torturach i eksperymentach przeprowadzanych podczas podróży statkiem, zdołałam uciec, a że najbliższą planetą była Ziemia, postanowiłam się tam ukryć. Dowódca wysłał swoich poddanych za mną, ale wtedy wy wkroczyliście. Nie dałabym sobie rady bez waszej pomocy. Dziękuję - załkała. Robin podszedł do kosmitki i objął ją. Kori wtuliła się w niego i trwała tak przez, wręcz, krępująco długą chwilę.
- Jesteśmy od tego by pomagać - powiedział i poprowadził pochlipującą nastolatkę na kanapę. W międzyczasie lider spojrzał się na mnie znacząco.
Westchnęłam i teleportowałam się przed drużynę. Podrapałam się nerwowo po karku, zsuwając przy okazji kaptur.
- No, w końcu się nam pokazałaś - mruknął Bestia, przyglądając mi się z zaciekawieniem.
- Mam skończone 16 lat i pochodzę z innego wymiaru, zwanego Azarath. Moja matka jest Ziemianką, a ojca nie znam. - Miałam w tym miejscu zakończyć, ale do dalszych krępujących opowiadań zmusiło mnie pytanie Robina.
- W takim razie skąd u ciebie takie zdolności?
- Jestem w połowie człowiekiem, a w połowie istotą "mistyczną". - Zrobiłam z palców dwa haczyki, którymi przeszyłam powietrze. - Stąd moje liczne parapsychologiczne moce. - Spuściłam wzrok i odruchowo dotknęłam ciemno-czerwonego kamyczka prawie stykającego się z linią moich gęstych, czarnych włosów.
- Umiesz zamieniać ludzi w żaby? - wypalił Bestia z podniesioną jak uczeń w szkolę ręką.
- Nie, ale potrafię wysyłać innych do piekielnego wymiaru - zasyczałam w jego stronę. A tam demony mojego ojca zrobią z ciebie zieloną sieczkę - dodałam w myślach.
- Fajnie - skwitował przeciągle.
- Potrafię także posługiwać się zaklęciami i odprawiać rytuały jak wasze legendarne wiedźmy - dodałam i zeskoczyłam z podestu, ledwo omijając sprzęt za niebotyczną ilość pieniędzy.
Robin odlepił się od Kori i ponownie wyszedł przed nas.
- Wiem, że zaufania nie da się zbudować od tak, ale mam nadzieję, że otwarcie się każdego z nas postawiło solidne fundamenty. - Dał nam chwilę, by sens jego krótkiej przemowy do nas dotarł. - A teraz chciałem zaprezentować wam najstraszniejszy z horrorów, po którym będziecie tak przerażeni, że będziecie chcieli spać w jednym pokoju, w obawie przed czyhającymi w mroku potworami. - Sparodiował szaleńczy śmiech występujący z wielu kiczowatych filmach i włączył filmy. Obraz wyświetlił się na 1/3 szklanej ściany. Cyborg i Bestia wychylili się do przodu i zaniemówili. Rozdziawione buzie i oczy jak 5-złotówki wskazywały na podziw i zdziwienie.
- Gościu... Zawsze o takim marzyłem - wyjąkał w końcu Cyborg i opadł z powrotem na miękkie oparcie ciemnej kanapy.
---------------------------------
Jeśli wyłapiesz jakieś błędy logiczne, gramatyczne lub wszelkie inne, które się wyróżnia, napisz. Będę naprawdę wdzięczna. Czasami nawet po odczekaniu kilku dni dalej sama nie wyłapuję niektórych błędów, a czytelnik, który widzi tekst pierwszy raz na oczy tak.

3 komentarze:

  1. Tak jak obiecałam, jestem i przeczytałam :D. Super się czyta, piszesz w bardzo łatwy i przystępny sposób. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to przeskakiwanie między czasem przeszłym a teraźniejszym. W tym konkretnym rozdziale akurat tego nie wyłapałam, ale zdarzało się to wcześniej.
    Proszę jeszcze o dodanie gadżetu "obserwatorzy", żebym mogła być informowana na bieżąco o nowych rozdziałach :).
    Pozdrawiam i czekam na więcej!
    For

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z czasem mam problem. Bo pisanie tylko i wyłącznie w teraźniejszym mi jakoś nie pasuję, a jak jestem na przeszłym, to i tak gdzieś mi się ten teraźniejszy wciśnie. Już dodaję i dzięki za odwiedziny.

      Usuń
    2. Hihihi, jestem pierwszym obserwatorem, ale fajnie :D

      Usuń