czwartek, 1 marca 2018

14. PO USZY W GÓWNIE

Kolejny napad. Prawie udaremniony. No właśnie, prawie.
- Raven, Bestia, bierzecie kanały - rozkazał Robin.
Jęknęłam w duszy. Bestia zawtórował mi głośno.
- Czemu kanały? Mamy babrać się w ściekach? - zaprotestował, ale wręcz zmalał pod spojrzeniem Robina.
- Umiecie latać, więc nie będziecie musieli babrać się w ściekach - wyjaśnił i reszta drużyny rozproszyła się na powierzchni, w poszukiwaniu wybitnie dobrego złodzieja.
- Chyba nie mamy wyboru - mruknęłam, podchodząc do studzienki kanalizacyjnej.Wyjęłam pokrywę i kiwnęłam głową, na znak by Bestia wszedł pierwszy. Z osiąganiem i pośpieszeniem, którą zobaczył w moim morderczym wzroku zamienił się w orła i zanurkował w otwór. Nabrałam ostatni świeży haust powietrza i podążyłam za Zielonkiem.
Otoczyła mnie ciemność. Kontur zielonego ptaka właśnie zniknął za zakrętem. Wytężyłam wzrok i udałam się za Bestią.Wsłuchując się w trzepot skrzydeł dogoniłam chłopaka. Lecieliśmy w ciszy, przerwanej chlupotem wody, wlewającej się do głównego kanału z mniejszych odpływów. Nie wiedziałam, czy potrafi przemawiać ludzkim głosem pod postacią zwierzęcia. Spojrzałam kątem oka na okazałego ptaka. Otwarłam usta, ale ponownie je zamknęłam, gdy przypomniałam sobie, jak suchymi żartami potrafi rzucać.
- Rozdzielamy się - mruknęłam tylko, na co Bestia, ku mojemu zdziwieniu, odpowiedział.
- Jak sobie życzysz. - Jego głos był dosyć skrzekliwy i niewyraźny, jednak ludzki. Zdumiewające.
Przy najbliższym zakręcie obiłam w lewo, zostawiając towarzysza.
Nie bałam się ciemności. Wręcz lubiłam w niej przebywać. Ludzie nie widzieli mnie, mogłam się ukryć i zostać zapomniana przez świat chociaż na chwilę. Mankament był jeden - nie dostrzegałam  wtedy zagrożenia. Pomimo usilnego wytężania wzroku i ciągłego rozglądania się na wszystkie strony, nie mogłam być pewna, czy ktoś nie wyskoczy na mnie z pistoletem zza rogu.
Nabrałam powietrza, oczyszczając umysł. Teraz mogłam polegać tylko na szóstym zmyśle. Otwarłam się na cudzą energię. Od razu pożałowałam. Zalała mnie potężna fala setek umysłów z powierzchni. Przystanęłam. Potrząsnęłam głową, skupiając się na kierunku, z których energia przypływała. Tylko dwie z wielu były na tym poziomie co ja. Problem był jeden - to dwa kompletnie różne kierunki.
Prześledziłam swoją drogę i oszacowałam gdzie może teraz być Bestia.
Poleciałam przed siebie, skupiając się na celu. Skręciłam kilka razy, coraz bardziej przybliżając się do źródła energii. Zatrzymałam się i wsłuchałam się w szum ścieków. Przemieniłam się w kruka, wtapiając się w mrok i ruszyłam ku osobnikowi. Podleciałam pod samo sklepienie i skręciłam.
W mroku kanałów wychwyciłam sylwetkę skradającą się w moją stronę. Niczym wyszkolony komandos przybliżał się do mnie, nie wywołując żadnego dźwięku brodząc w ściekach po kolana. Powoli minęłam go i zniżyłam się. Postawny mężczyzna rozejrzał się uważnie, jakby zdołał mnie usłyszeć. Nie czekając na to co zrobi, rzuciłam się w jego stronę. Przewaliłam go i runął twarzą wprost do brudnej wody. Zmieniłam się w człowieka, a przeciwnik błyskawicznie pozbierał się i wyciągnął długi miecz, omal nie zahaczając czubkiem o sufit. Przygotowałam energie. Oboje czekaliśmy na ruch wroga. Zauważyłam, że zaczął się powoli wycofywać. Zagrodziłam mu drogę ucieczki gładką taflą materii. Spojrzał się za siebie, gdy trafił na zaporę. Zrozumiał, że nie dam mu uciec bez walki i rzucił się na mnie z wyciągniętym przed siebie mieczem. Obroniłam się małymi tarczami. Energia otoczyła moją dłoń i przecięłam nią powietrze niczym sztyletem, lecz przeciwnik uniknął zgrabnie ciosu i przeszył eter kataną. Przeleciałam pod jego ręką, zahaczając peleryną o ostrze. Kawałek materiału wpadł do ścieków. Wytworzyłam kruczą łapę i wykonałam proste uderzenie pięścią. Zwinięta kończyna powtórzyła mój ruch. Wróg chyba się tego nie spodziewał i wylądował na ścianie. Silne uderzenie głową w mur spowodowało chwilowe zamroczenie. Wykorzystałam to i związałam jego kończyny wiązkami mocy. Podeszłam bliżej, by przyjrzeć się jego twarzy. Mężczyzna leżał bezruchu, ale wydawało mi się, że na głowie ma maskę, która deformowała kontury jego lica. Sięgnęłam do komunikatora, ale wróg nagle się poruszył. Coś śmignęło obok mnie. Przewróciłam się. Spojrzałam na dwa pistolety z tłumikiem. Złodziej zrobił jeden krok w przód, a ja nieudolnie cofnęłam się, brocząc w ściekach.
- I tak oto - po uszy w gównie - kończy Młody Tytan - zakpił niskim, bezuczuciowym głosem.
W przypływie strachu otwarłam portal między mną a nim. Mężczyzna nie zdążył zatrzymać się w pół kroku i teleportował się na ulice Jump City. Wskoczyłam za nim w falującą fioletową taflę.
Wylądowałam gładko przy jakimś parku. Rozejrzałam się, jednocześnie podając swoja pozycję podniesionym głosem do komunikatora. Zobaczyłam uciekający cień w uliczce. Rzuciłam się do pościgu.
Minęłam o centymetry auto. Usłyszałam za sobą klakson, ale nie zwracałam na to uwagi. Przeleciałam nad płotem i wyleciałam po drugiej stronie uliczki. Szybko spojrzałam w lewo i w prawo. Kolejna ruchliwa droga. Sznur aut. Przecież nie mógł uciec!
- Chyba go zgubiłam - mruknęłam zirytowana do komunikatora.
- Zaraz będę - odparł Robin, mocno na czymś skoncentrowany. W tle słychać było szum powietrza, a już po chwili mogłam dostrzec pędzący, czerwony motor, zwinnie wymijający auta stojące w korku. Chłopak przeciął szybko wszystkie pasy i wjechał na chodnik bokiem. Zdjął kask, a jego włosy ponownie uniosły się na sztorc.
- Widziałaś, w którą stronę uciekł?
- Nie. Wyleciałam z tej uliczki - wskazałam kciukiem za siebie - i już go nie było. Jakby wyparował.
- Ten gość lubi się ulatniać - jęknął i wstukał coś na małym panelu wmontowanym w ramę motoru. - Wracamy do wieży - zakomunikował do pozostałych. - Ciągle nam się wymyka - warknął zdenerwowany i uderzył pięścią w pojazd.
- Wiemy co ukradł tym razem? - spytałam pogrążonego w myślach lidera.
- Hm? - mruknął, gdy dotarło do niego, że coś powiedziałam.
- Co ukradł, wiemy? - powtórzyłam krócej.
- Trujące substancje. Dokładny spis dostaniemy później - odpowiedział i założył kask.
Dając mi jasno znak, że skończyliśmy naszą pogawędkę, odleciałam w stronę wieży.
Koleś zaczyna nam działać na nerwy. Włamuje się niepostrzeżenie do strzeżonych laboratoriów, kradnie co popadnie, i wychodzi, uruchamiając przy tym alarm. Jakby dla zabawy stawia na nogi pół JCPD i nas, a potem zwyczajnie zwiewa w niewyjaśniony sposób. Jednak trzeba mu przyznać, że działa profesjonalnie i szybko. Widocznie dzisiejsze zbiegnięcie do kanalizacji nie było zaplanowane i dlatego tak się skradał. Nie znał drogi ucieczki. Nie spodziewał się, że tak szybko zareagujemy. Może to jednak dobrze, że Bestii zachciało się tej pizzy?
Wylądowałam na dachu i zeszłam do salonu, gdzie znajdowali się już niezadowoleni Cyborg i Robin. Oboje stali przy długim stole, nad którym wyświetlał się spory hologram.
- Co tam macie? - spytałam od niechcenia.
- Przedmioty, które ukradł nasz uciekinier - odparł robot, przesuwając obrazy w powietrzu. Nagle obrócił się, zaciekawiony czymś. - Na razie Bestia okupuje łazienkę, ale radziłbym ci iść się wykąpać zaraz po nim - rzekł, pociągając w połowie mechanicznym nosem. Rzeczywiście musiało ode mnie cuchnąć. - Ciuchy też już raczej do niczego się nie nadają - dodał po zlustrowaniu mnie.
Przypomniałam sobie o uciętej pelerynie. Westchnęłam nad straconym losem cennego azarath'ckiego materiału i zdjęłam nakrycie. Odpięłam czerwony kamień w złotej oprawce i wyszłam z salonu, by wyrzucić pelerynę do zsypu. Kątem oka dojrzałam jeszcze, jak oboje odprowadzają mnie wzrokiem, swoją uwagę zawieszając na jednym elemencie mojego ciała.
Przewróciłam fioletowymi oczami. Faceci...

---------------------
No  witam. Mały poślizg, rozdział miał być wczoraj, ale dopiero go skończyłam, także macie nieodczekaną wersję. Pewnie kilka kwestii jest nielogicznych, ale tak naprawdę ten rozdział w ogóle nie istniał. Najpierw napisałam aktualny 15 jako ten, 14, ale okazało się, że tamte wydarzenia sĄ jakoś tak z dupy i musiałam coś zrobić, żeby z czegoś wynikały. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Następny jest lepszy, tak mi się przynajmniej wydaje. I może opublikuje go wcześniej, skoro jest już prawie gotowy. Zachęcam do komentowania.

Wiadomość do Aris:  W kilku następnych częściach chciałam zamieścić takie informacje, jak to, na jakich warunkach są z miastem, a miałam to dawno w planach, ale ty mnie uprzedziłaś. Takie kilka szczególików, ale nie chcę, żebyś pomyślała, że jakoś tak od Ciebie ściągam.

4 komentarze:

  1. "Energia otoczyła moją dłoń i przecięłam nią powietrze niczym sztyletem, lecz przeciwnik uniknął zgrabnie ciosu i przeszył powietrze kataną." - powietrze się powtarza
    "Kilkadziesiąt krotnie większa zwinięta kończyna " coś mi tu zgrzyta, ale zabij mnie, bo nie mam pojęcia, jak to poprawnie odmienić.
    "- I tak o to - po uszy w gównie - kończy młody tytan" w tym znaczeniu powinno być napisane "i tak oto". Plus nie jestem pewna, ale czy Młody Tytan nie powinien być traktowany jako nazwa własna?
    "a potem zwyczajnie ucieka w niewyjaśniony sposób. Jednak trzeba mu przyznać, że działa profesjonalnie i szybko. Widocznie dzisiejsza ucieczka do kanalizacji nie była zaplanowana i dlatego tak się skradał. Nie znał drogi ucieczki." 3 razy ucieczka i jej odmiany w trakcie 3 zdań.
    "gdzie był już niezadowolony Cyborg i Robin." - byli (albo lepiej - znajdowali się), bo jakby nie patrzeć, było ich dwóch.
    "azarath.ckiego" - kropeczka się wkradła
    Ogółem bardzo mi się podobało, sporo akcji, ale krótko strasznie :c zanim zdążyłam się dobrze wczuć, już się skończyło.
    Haha, nie ma najmniejszego problemu :D. Pozdrawiam i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja korekta przybyła :)
      No gdzieś sporo się tego wkradło. Już poprawiam. Dzięki.
      Powiem Ci, że zawsze oczekuje twojego komentarza, bo zawsze powiesz coś konstruktywnego.

      Usuń
    2. Hah, wybacz, że tak późno przeczytałam :). Cieszę się, że mój komentarz wnosi coś pozytywnego =^.^=

      Usuń
  2. Świetnie się w czułaś w Raven. Cały czas się poprawiasz, jednak teraz zauważyłam jaki progress zrobiłaś od pierwszego rozdziału. Raven w tym opku wydała mi się bardziej... książkowa. Rozumiesz, że nie tylko czytasz lecz przeżywasz z nią to wszystko.

    OdpowiedzUsuń